Dzień dobry!
Jestem Teresa, córka postanowiła, że założy mi blog o podróżach, zatem oto jestem!
Prywatnie
To trochę o mnie. Jestem dojrzałą kobietą, mam 57 lat i uwielbiam podróże. Pracuję zawodowo jako pielęgniarka, więc jestem ograniczona urlopem ale to nie jest dużą przeszkodą. Odkąd pamiętam, lubiłam wojaże i tak mi zostało do dziś. Pewnie jest wiele osób, które częściej ode mnie wyjeżdżały, ale i ja mam ich trochę na swoim koncie i chcę się z Wami podzielić moimi wrażeniami. Mam nadzieję, że znajdzie się tu grono czytelników.
Z powodu wygody (ale również i mojego wieku ha,ha), zawsze wybieram zagraniczne podróże samolotem, a te krajowe, samochodem, pociągiem lub autobusem (mimo że mam prawo jazdy i na co dzień jeżdżę samochodem, dłuższe trasy nieco mnie przerażają). Zawsze wyjeżdżałam z ukochanym mężem, ale niestety 2,5 roku temu niespodziewanie zmarł. Teraz wyjeżdżam z rodziną lub przyjaciółmi.
Jak wyglądają moje podróże?
To co? Może na próbę opiszę Wam jedno z miejsc, które w mojej pamięci zapadło najbardziej.
Nie będę opisywać moim dawnych wyjazdów, bo niewiele już pamiętam. Pamiętam jednak wyjazd na Feurteventurę, chyba ze 4 lata temu. Ten wyjazd wspominam z sentymentem, ponieważ poznaliśmy tam fantastycznych ludzi, z którymi do dziś utrzymuję kontakt, są z mojego miasta. Poza tym, był to nasz pierwszy wyjazd zimą. To fantastyczne, kiedy u nas minus 15, a tam ciepło, w ciągu dnia nawet gorąco. Po przylocie na Fuertę trzeba już na lotnisku się rozbierać, bo naprawdę można odczuć różnicę temperatur.
Pojechaliśmy tam z biurem podróży Itaka, a hotel nazywa się Taro beach. Teraz trochę o samym hotelu. Jest przy pięknej piaszczystej plaży, gdzie zimą leżaki były bezpłatne. Ocean niezbyt ciepły ale i tak się kąpałam. Pokój był z widokiem na morze, a właściwie pokój z salonem i dużym tarasem. W tym hotelu warto dopłacić do pokoju z widokiem, bo niektóre mają nieciekawe położenie. Jedzenie było pyszne, alkohole również. Przy basenie w ciągu dnia pojawiał się kelner z wózkiem barkiem i proponował różne alkohole. Stwierdziłam, że to szczyt rozpusty, nie ruszając się z leżaka dostać drinka do ręki. Codziennie do śniadania można było wypić szampana i sok świeży z pomarańczy.
Ten tydzień minął fantastycznie. Jednak po powrocie do Polski, znowu było zimno i trzeba było się na lotnisku poubierać.
Muszę z całą pewnością stwierdzić, że taki zimowy wyjazd bardzo ładuje akumulatory na dalszą zimę. Od tej pory lubię wyjeżdżać na Wyspy Kanaryjskie zimą.
Wrzucę Wam trochę zdjęć z naszych spacerów